„Idea (a raczej: „ideał”)
odpowiedzialnego rodzicielstwa, z kolei zaś jego praktyka, wiąże
się nade wszystko z dojrzałością moralną człowieka – i tu
bardzo często zachodzi pewna rozbieżność pomiędzy tym, czemu
pierwszeństwo wyraźnie przyznaje encyklika, a tym, co znajduje to
pierwszeństwo w obiegowym ludzkim myśleniu” – napisał Ojciec
Święty Jan Paweł II w poświęconym „Humanae vitae” szkicu
„Prawo życia dał im Bóg w dziedzictwo”.
Wyrażając pełne zaufania
przekonanie, że „ludzie naszej epoki są szczególnie
przygotowani do zrozumienia, jak bardzo ta nauka jest zgodna z
ludzkim rozumem”, Paweł VI podzielił swoją encyklikę na dwie
zasadnicze części: „Zasady doktrynalne” i „Wskazania
duszpasterskie”. Gdy czytamy uważnie dokument, widać wyraźnie,
jak bardzo papieżowi zależało mu na tym, aby jego nauczanie było
jak najbardziej związane z życiem tych, do których adresował
niełatwą przecież naukę.
„Kościół – czytamy w
encyklice – jest w pełni świadom, że broniąc nienaruszalności
prawa moralnego (...) przyczynia się do umocnienia wśród
ludzi prawdziwej kultury (...). Czyniąc tak, Kościół
zabezpiecza godność małżonków. Takim właśnie
postępowaniem Kościół, wierny nauce i przykładowi
Zbawiciela, okazuje, że obejmuje ludzi szczerą i bezinteresowną
miłością...”.
Zrozumienie i wymagania
Wielokrotnie zatem napotykamy w tekście
uwagi, świadczące o tym, że Paweł VI rozumiał, jakie przeszkody
napotykają w dzisiejszych czasach małżonkowie pragnący stawać
się „wolnymi i odpowiedzialnymi współpracownikami
Boga-Stwórcy”. Zwracając się w punkcie 25. wprost do nas –
małżonków chrześcijańskich, Ojciec Święty pisze: „Nie
zamierzamy tu bynajmniej przemilczać trudności, niejednokrotnie
poważnych, na które napotyka życie chrześcijańskich
małżonków. Dla nich bowiem, jak i dla każdego z nas,
„ciasna jest brama i wąska jest droga, która wiedzie do
żywota”. Jednakże niech nadzieja tego żywota, niby najjaśniejsze
światło, oświeca im drogę, gdy mężnie decydują się na to, by
na tym świecie żyć „w trzeźwości, sprawiedliwości i
pobożności”, świadomi w pełni, iż przemija postać tego
świata”.
Zaakcentowane zostały zatem zarówno
zmiany, jakie zaszły w epoce nowoczesnej w życiu rozwiniętych
społeczeństw, jak i bardziej szczegółowe problemy – takie
jak wykorzystanie osiągnięć medycyny w leczeniu zaburzeń
płodności, pojawiająca sie niekiedy konieczność ograniczenia
liczby dzieci, wynikająca z warunków fizycznych lub
psychicznych albo z okoliczności zewnętrznych. Papież, nie
pomijając wymagań, ze zrozumieniem odnosi się zwłaszcza do
trudnej sytuacji młodych ludzi, wystawionych przez kulturę masową
na większą niż wcześniej ilość pokus dotyczących płciowości,
dostrzega, że wielu ludziom nauka Kościoła dotycząca regulacji
poczęć wyda się zbyt trudna czy wręcz niemożliwa do
zrealizowania, jest świadom, iż stawia ona przed małżonkami
wymaganie ascezy. Encyklika nie pomija również problemów
globalnych, przed jakimi stają rządzący, zwłaszcza w krajach
biedniejszych i rozwijających się.
Gdy jednak w punkcie 20. Paweł VI
stawia pytanie o możliwość zachowania Prawa Bożego, stwierdza
wyraźnie, że sama mocna decyzja i ludzki wysiłek nie wystarczą,
gdyż zachować je można jedynie dzięki Bożej łasce. Jan Paweł
II dodaje w tym kontekście: „Cała praktyka etycznej regulacji
poczęć, tak ściśle związana ze sprawą odpowiedzialnego
rodzicielstwa, należy do chrześcijańskiej duchowości małżeńskiej
i rodzinnej – i tylko poprzez „życie wedle Ducha” staje się
wewnętrznie prawdziwa i autentyczna.
Bądźcie doskonali...
Małżeństwo, pisze papież, to
„wspólnota osób”, powołana do tego, by we
współpracy z Bogiem wydawać na świat i wychowywać nowych
ludzi. Przedstawiając doktrynę Kościoła oraz wskazując metody
jej wypełniania, Paweł VI przede wszystkim zachęca małżonków,
by wzajemnie się doskonalili, zaprasza nas do duchowego wysiłku i
pracy. Perspektywę tej duchowej drogi wyznaczają cechy miłości
małżeńskiej: mamy zatem w trudach codziennego życia stawać się
coraz bardziej jedną duszą i jednym ciałem, okazywać sobie
nawzajem wielkoduszność w dzieleniu się wszystkim bez wyjątku,
nie tylko oczekiwać miłości, lecz obdarowywać sobą
współmałżonka, dochować wierności i wyłączności, tak
jak pragnęliśmy tego w dniu ślubu. Takie przeżywanie miłości
sprawi, że zapragniemy, by znalazła ona swoje rozwinięcie i
przedłużenie w naszych dzieciach – miłość małżeńska ze
swojej natury jest płodna.
To piękny ideał, ale jak w naszej
zawikłanej codzienności możemy go realizować i czy Paweł VI nie
był przypadkiem zbytnim optymistą, stawiając przed nami tak
wysokie wymagania? Jeżeli jednak w Piśmie Świętym czytamy jeszcze
mocniejsze i jednoznaczne wezwanie: „Bądźcie więc wy doskonali,
jak doskonały jest Ojciec wasz Niebieski”, to czy również
uznamy te słowa Jezusa za literackie wyolbrzymienie, a Jego samego
za poetyckiego idealistę?
Można by się zżymać, gdybyśmy nie
znali Jezusa. Ale jesteśmy przecież małżonkami chrześcijańskimi,
zaś nasz związek jest sakramentem, czyli realnie działającym
znakiem Bożej rzeczywistości. W zmaganiach ze słabościami i
pokusami świata nie zostawiono nas samych sobie – i o tym również
przypomina w encyklice Paweł VI, wołając: „Niechże więc
małżonkowie ochotnie podejmą wyznaczone im zadania, wspierani
przez wiarę i nadzieję, która nie zawodzi - «ponieważ
miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego,
który został nam dany»”. Papież przypomina o
podstawowych elementach duchowości chrześcijańskiej: o modlitwie,
ascezie, o Eucharystii i o uzdrawiającym (także zranioną błędami
przeszłości pamięć) Sakramencie Pokuty. Ojciec Święty zapewnia
nas: w ten sposób będziecie mogli osiągnąć doskonałość
małżeńskiego życia!
My zaś szukamy skomplikowanych
argumentów, wdajemy się w polemiki, trwamy w zgorzknieniu,
narzekamy na ciężkie i twarde jarzmo lub po prostu zrezygnowani czy
zbuntowani idziemy własną drogą, biorąc w nawias tę część
nauki Kościoła. Bardzo często jesteśmy pełni dobrej woli, ale
poddajemy się obawom i rezygnacji. Wtedy warto przypomnieć sobie
słowa świętego Augustyna z jego słynnego komentarza do Ewangelii
według św. Jana: „Jeśli kochasz, chodź. Kocham, mówisz,
ale dokąd mam pójść? (…) Szukasz drogi? Słuchaj tego,
który ci mówi: Ja jestem drogą. (…) Nie powiedziano
ci: Szukaj drogi własnym wysiłkiem. Nie to ci powiedziano. Wstań,
leniwcze! Droga sama przyszła do ciebie i śpiącego obudziła cię
ze snu – ufam, że cię obudziła! Wstań i chodź! Chciałbyś
iść, ale nogi bolą? Dlaczego bolą? Czy może dlatego, że gnany
chciwością chadzałeś po bezdrożach? Ależ Słowo Boga uzdrawiało
chromych. Nogi, mówisz, mam zdrowe, tylko samej drogi nie
widzę. On i ślepcom oczy otwierał!”
W czterdziestą rocznicę ogłoszenia
encykliki „Humanae vitae” spójrzmy na ten dokument, jako
na przesłanie nadziei dla chrześcijańskich małżeństw.
Maciej Tabor
|